Pisarskie pytania i odpowiedzi (Q&A) część 1
- Wysłane przez Nina Bylicka-Karczewska
- Data 23 sierpnia 2022
- Komentarze 2 komentarze
Rozpoczynamy dla Was nowy cykl Q&A, który – mamy nadzieję – dostarczy Wam wielu wskazówek warsztatowych i odsłoni kulisy pisarskiej pracy.
Postanowiłyśmy, że co jakiś czas zadamy sobie wzajemnie po pięć pytań dotyczących pisania. Pięć pierwszych, które przyszły nam w danym momencie do głowy.
Od 24 do 31 sierpnia pod postem nt. Q&A w naszych mediach społecznościowych (Facebook, Instagram) możecie zadawać nam pytania dot. pisarstwa, na które na bieżąco będziemy Wam odpowiadać.
Pamiętajcie przy tym o dewizie, którą stosujemy na naszych szkoleniach – nie ma głupich pytań, są tylko głupie odpowiedzi.
Zachęcamy Was gorąco do aktywnego uczestniczenia w tym nowym przedsięwzięciu. Do szukania wiedzy, prawdy, obiektywizmu, subiektywizmu… Zapraszamy do dyskusji i wymiany doświadczeń tak, jak czynimy to poniżej.
Mamy nadzieję, że będziecie czerpać z naszych odpowiedzi i dyskutować z nimi, bo dyskusja jest niezwykle ważna dla procesu twórczego i odkrycia indywidualnych prozatorskich predyspozycji. Wasz stosunek do pewnych zagadnień warsztatowych ma bezpośredni związek z Waszym stylem, tworzy Waszą indywidualność.
NINA PYTA BASIĘ
Pytanie nr 1
N: Czy uważasz, że warto kontynuować dobrze znany schemat fabularny w kolejnych powieściach?
B: Warto, jeśli piszemy prozę gatunkową, bo przecież założenia gatunkowe z gruntu zobowiązują nas do poruszenia określonych wątków głównych. Poza tym prawdopodobnie nasi stali czytelnicy cenią nas właśnie za pewne schematy, które konsekwentnie realizujemy.
Pewnie – rewolucje są rozwojowe, ale najczęściej służą autorowi, a nie jego odbiorcom.
Co nie znaczy, że można pisać wciąż ten sam tekst. Należy zmieniać oprawę. Mocno. Eksperymentować z hierarchią elementów świata przestawionego, z wątkami pobocznymi, postaciami, czasem i miejscem akcji, obszernością materiału i proporcjami, ułożeniem akcji. A nade wszystko z narracjami. Czytelników mogą oburzyć moje słowa, ale piszemy to wszystko dla pisarzy, po to, aby przedstawić kulisy pracy pisarskiej: to właśnie różne narracje najlepiej zatuszują podobieństwa między książkami i zmienią całkowicie ujęcie tematów, wokół których się poruszamy.
Pytanie nr 2
N: Na i ile Twoim zdaniem dopuszczalne jest osadzanie siebie w kreowanych bohaterach?
B: Powiedziałabym, że 10 – 20 procent to maksimum. Równocześnie minimum. Nie wierzę bowiem, że istnieje człowiek, który byłby w stanie się w stu procentach wcielić w zupełnie inną osobę. Aktorzy także, mimo że odtwarzają role obcych ludzi, bazują na własnej indywidualnej ekspresji.
Ważne, by panować nad proporcjami i na tyle zmienić warunki życia postaci, by to nas zabezpieczało przed przekroczeniem granicy. (Po co to kontrolować? Żeby recenzje nie uderzyły w nas personalnie, a bohaterowie nie byli tacy sami w każdym tekście.)
Idę o zakład, że gdybym stworzyła postać pisarki, trenerki kreatywnego pisania, żony, matki nastoletniego chłopca, której życiorys jest podobny do mojego, zamiast zrobić research, szybko zaczęłabym czerpać z własnych doświadczeń, a one ukształtowały moją osobowość, więc ukształtowałyby na moje podobieństwo osobowość postaci.
Dla odmiany umieszczenie osoby o podobnym usposobieniu w zupełnie innym środowisku, sprawi, że pewne cechy, które również posiadam, się wyostrzą lub zejdą na drugi plan, zastąpione przez inne. Chodzi o kompetencje charakterologiczne postaci dostosowane do jej przeszłości i pełnionych ról w teraźniejszości, przynależności społecznej, zawodowej, majątkowej itp. To te czynniki kreują bohatera.
Hm, czy dlatego, że szukam różnic, moi bohaterowie zawsze są zamożni? 😊
Pytanie nr 3
N: Jakie masz podejście do zmian w planie powieściowym?
B: Luźne. Choć jestem planistką i uważam, że powieści obmyślone są lepsze kompozycyjnie, to moje plany są bardziej ogólne niż szczegółowe. Jeśli w czasie procesu twórczego na coś wpadnę, nie mówię „nie” pomysłowi, tworzę analizę SWOT dla nowego i starego rozwiązania, sprawdzam, dzięki której opcji fabuła więcej zyska w długofalowym ujęciu. Najczęściej to jednak szczegóły akcyjne, a nie „rdzeń”, bo ten jest z góry ustalony.
Krótko mówiąc: zodiakalna Panna, równocześnie bliska Wadze. 😊
Pytanie nr 4
N: Czy każda kolejna powieść powinna być lepsza od poprzedniej?
B: Moja? Stety-niestety tak. Dlatego pewnie nie nastukałam ich zbyt wiele, bo już bym była w psychiatryku, chcąc z każdym nadanym ISBN przeskoczyć samą siebie.
A tak poważnie – nie powinny być gorsze, mogą być inne, nieporównywalne, ale nie gorsze (j.w. – warto eksperymentować np. z narracjami). Choć wiadomo – wpadki zdarzają się każdemu. Gorzej, gdy autor świadomie wypuszcza słabą książkę (naprawdę idzie się domyśleć po doświadczeniu pisarza, kiedy wie, że publikuje bubel), bo deadline, bo czytelnicy czekają, bo nie miał premiery od dwóch miesięcy… Tego nie toleruję i nie daję drugiej szansy autorom, którymi rządzą prawidła rynku, bo na koncie pusto. Ten rynek powinna tworzyć literatura, a nie promocja i dystrybucja.
Zaraz mnie zawodowcy zjedzą, bo przecież coś muszą jeść, a literaturą się nie nakarmią, ale prawda jest taka, że pisarze mogą podejmować mnóstwo zleceń okołoliterackich, wcale nie muszą klepać jak maszyny i przyzwyczajać czytelników do dużej częstotliwości premier, kosztem ich jakości. Wierzę, że nadejdzie na tym rynku czas, kiedy to jakość znów zacznie być w cenie.
Pytanie nr 5
N: Co Twoim zdaniem jest ważniejsze dla sukcesu powieści: język czy fabuła?
B: Dla sukcesu? Wspomniana wyżej dystrybucja. 😀
Dla jakości?
Ten język to jest taki mityczny, a tymczasem… Uwaga! Powiem coś kontrowersyjnego: język ma stosunkowo małe znaczenie. Znaczenie ma kompozycja, struktura dramatyczna. Te czynniki wpływają na język, który sam z siebie, gdyby nie kompozycja, byłby tylko wydmuszką.
Gdybyś zapytała „fabuła czy kompozycja?” powiedziałabym, że kompozycja, bo ta powoduje, że lichą historię można świetnie opowiedzieć. Osobiście dokładnie tak robię.
Kiedy jednak pytasz o fabułę lub język… W powieści? Fabuła, fabuła i jeszcze raz fabuła. Nie mam na tyle czasu, żeby się przez sześćset stron delektować wyłącznie metaforami i onomatopejami. Co innego opowiadanie. Językiem w mało obszernej formie mogę się rozkoszować, natomiast jeśli chodzi o powieść, obstaję przy tym, że na tę formę trzeba mieć pomysł: temat i przesłanie. I kropka. I pytajnik, bo może twierdzę tak, gdyż nie jestem mocna językowo?
BASIA PYTA NINĘ
Pytanie nr 1
B: Piszesz, bo jesteś odważna, czy piszesz, bo się boisz?
N: Nigdy w ten sposób o tym nie myślałam, ale sądzę, że jest to bardziej akt odwagi: żeby coś powiedzieć światu, żeby realizować swoją pasję, żeby mieć swoją przestrzeń, żeby zdobywać nowe kompetencje, żeby zmusić się do aktywności, żeby pokazać się z innej strony, żeby odkrywać siebie i jeszcze lepiej próbować rozumieć innych.
Natomiast trzeba mieć na uwadze, że w trakcie pisania często pojawiają się lęki o to, czy uda się skończyć, czy będę mieć dobry pomysł, czy temat się spodoba, etc.
Ale jeśli miałabym podsumować, to motywacją do pisania zdecydowanie jest odwaga.
Pytanie nr 2
B: Jak tworzysz turpizm w swoich scenografiach?
N: Bardzo lubię kontrasty, uważam, że dzięki nim można uwypuklić emocje. Zestawienie brzydoty z kimś lub czymś ładnym podbija znaczenie jednego lub drugiego. Jeśli chcę pokazać miłą scenę, bardzo często pojawia mi się automatycznie myśl, aby coś ten sielski scenariusz zepsuło lub zniwelowało. Sądzę, że przychodzi mi to naturalnie, tak jakbym nie chciała, aby bohaterom było zbyt miło lub celowo ich prowokuję do stawienia czoła brzydocie. Dlatego do ładnego otoczenia dodaję atrybuty, które nie pasują. Trywialny przykład: w trakcie uroczystego spotkania bohater odkrywa, że na tacy z pięknymi, dojrzałymi owocami na przystrojonym stole, leży obrzydliwe zgniłe jabłko. To powoduje, że musi się do odkrytego faktu odnieść: zrobić awanturę kelnerowi/żonie/matce, zabrać zgniły owoc i wyrzucić, walczyć z silną odrazą i wymiotami albo zignorować sytuację. Każda reakcja pokazuje cechy charakteru postaci lub determinuje u niej dane działania. Emocje bohatera na dodany atrybut często mówią więcej o nim niż opisanie jego charakteru. Atrybut może być pretekstem do ukazania natręctw bohatera, jego przyzwyczajeń, mogą wyzwalać w nim silne uczucia, a w końcu prowokować go do określonego zachowania, które niesie za sobą konsekwencje.
Pytanie nr 3
B: Trójka czy jedynka? Którą narrację wolisz?
N: Bardzo lubię narrację pierwszoosobową, uważam, że dzięki niej można głęboko wejść w postać, ta narracja sprzyja pokazywaniu świata wewnętrznego, co jest dla mnie interesujące. Jednak konsekwentnie do tej pory piszę w trzeciej osobie, a to dlatego, że jedynka jest dużym ryzykiem, że wyżej wspomnianego świata wewnętrznego stworzę za dużo i stanie się to niestrawne dla czytelnika. Trójka pozwala mi na pokazanie różnych perspektyw i to doceniam w tej narracji. Natomiast na pewno za jakiś czas zmierzę się z jedynką.
Pytanie nr 4
B: Nie boisz się, że wyeksploatowałaś się na Ance i Piotrku i pozostaniesz autorką jednego tematu? (dla objaśnienia – Nina wydała rok temu „Papierową miłość”, w październiku ukaże się jej druga powieść „Krucha miłość”, będąca kontynuacją losów Anki i Piotrka).
N: Oczywiście, że się boję. Po pierwszej wydanej powieści, autorzy czują presję, aby stworzyć kolejną powieść. Ja wskoczyłam w kontynuację pierwszej powieści, dzięki czemu ułatwiłam sobie to zadanie, co nie znaczy, że to był mało skomplikowany proces. W tej chwili odczuwam coś na kształt presji wewnętrznej, aby wyjść z bańki Anki i Piotra, aby stworzyć zupełnie innych bohaterów, inne emocje, inne historie; ten lęk mnie wstrzymuje przed pisaniem. Nie zacznę, dopóki nie stworzę spójnej wizji nowej powieści.
Pytanie nr 5
B: Uważasz, że jesteś kompetentna na tyle, by być trenerką kreatywnego pisania?
N: Tak, ponieważ rolę trenera postrzegam bardziej jako mentora niż nauczyciela akademickiego. Kreatywne pisanie to tak naprawdę rozwój własny kursantów, trener jest wsparciem, drogowskazem, służy radą, dzieli się doświadczeniem, motywuje w taki sposób, aby kursant sam odkrywał swoje możliwości. To wszystko wymaga umiejętności miękkich, empatii, rozumienia ludzi i ich perspektyw, doceniania i dostrzegania ich różnych potencjałów, wspierania w ich własnej ścieżce, która może być odmienna od mojej wizji. Uważam, że wspomnianych umiejętności mi nie brakuje. Ponadto, wbrew temu, co się sądzi o nauczaniu, w mojej opinii rolą trenera jest przede wszystkim zadawanie odpowiednich pytań, a nie udzielanie odpowiedzi. To wszystko służy temu, aby potencjalny pisarz, sam zrozumiał, kim jest w procesie pisania i do czego dąży, a także, jaki ma pomysł na siebie w pracy pisarskiej. Dzięki temu jako trener kreatywnego pisania wspieram ludzi w budowaniu ich własnej autonomii pisarskiej.
Jak widzicie, pojawiło się kilka kontrowersyjnych wypowiedzi, niepopularnych.
Jeżeli chcielibyście z nimi polemizować, zapraszamy. Nic nie pasjonuje nas tak bardzo jak rozmowy o pisaniu. No może za wyjątkiem samego pisania. 😊
Może Ci się spodobać
Od dedlajnu do debiutu
Jeśli zapytamy copywritera, tłumaczkę, redaktora czy marketera, dlaczego odnajduje satysfakcję akurat w tej profesji, zapewne wśród odpowiedzi przewiną się frazy: „kreatywność”, „zamiłowanie do pracy z tekstami”, „przyjemność z zabawy językiem”, …
Krok w nieznane, krok ku marzeniu
Pisanie to Twoja pasja i miłość. Wspaniale jest się zaszyć z komputerem między rzędami ukochanych książek. W domowym zaciszu tworzysz, pracujesz nad warsztatem, zgłębiasz poradniki kreatywnego pisania. Wreszcie dojrzewa pragnienie …
Studia czy kursy? Kręte drogi do kariery pisarza
„Z wykształcenia jestem pisarzem/pisarką” – czy nie brzmi to dumnie? W ostatnich latach coraz więcej uczelni wyższych oferuje programy studiów o wdzięcznych nazwach, takich jak: twórcze pisanie, kreatywne pisanie, sztuka …
2 komentarzy