Amber Heard i Johnny Depp obalają mit z podręczników pisarskich
- Wysłane przez Barbara Sęk
- Data 5 czerwca 2022
- Komentarze 1 komentarz
Zakończyła się sprawa, która zyskała miano procesu dekady. Nazwiska sprawców całego zamieszania jednak wciąż nie schodzą z nagłówków portali internetowych, w co drugim poście w mediach społecznościowych widzimy wizerunek badboya, na jakiego wygląda Depp i z pozoru słodkiej, niewinnej Heard.
Tak oto para trafia nawet do nas. Pewnie dziwicie się, skąd na blogu o kreatywnym pisaniu takie treści i sądzicie, że to dlatego, że Heard i Depp to teraz najlepszy clickbait.
Sporo w tym prawdy, o zasięgi trzeba dbać, niemniej jest jeszcze ważniejszy powód.
Dzięki ich postaciom postaram się obalić jedną z tez, które często pojawiają się w podręcznikach kreatywnego pisania a mianowicie tezę, jakoby bohater literacki musiał wzbudzać sympatię.
Najpierw jednak, jak w każdym porządnym tekście, drobny wstęp, ekspozycja świata przedstawionego, w której wprowadzę Was w meandry sprawy, jeśli jej nie znacie, bo czytacie blogi o pisaniu, a nie portale plotkarskie.
Tu od razu proponuję – zacznijcie. Bo czasami dla takich spraw jak Depp kontra Heard warto i postaram się Wam to udowodnić.
W skrócie: Heard i Depp rozwiedli się w 2016 roku. Długo po tym czasie „The Washington Post” opublikowało artykuł, w którym Amber oświadcza, że była ofiarą przemocy domowej. Nie pada nazwisko eks-męża, wszyscy jednak wiedzą doskonale, o kim mowa, gdyż od dawna krążą pogłoski o tym, jak burzliwy był to związek. Heard płynie na fali #metoo, szybko mianuje się ambasadorką skrzywdzonych kobiet, a kariera Deppa lega w gruzach pod wpływem tego złego PR-u. Kończy z nim współpracę Warner Bros i Disney.
W konsekwencji, by bronić dobrego imienia, Depp oskarża byłą żonę o zniesławienie, natomiast ta składa kontr-pozew. Tak oto stajemy się świadkami najbardziej szokującego od lat reality show – proces jest transmitowany, a brudy prane przed milionami telewidzów na całym świecie.
Sprawa robi się o tyle ciekawsza, że za oskarżeniem Deppa o zniesławienie stoi tak naprawdę oskarżenie wobec żony i stwierdzenie, że to ona była oprawcą, a Depp ofiarą JEJ agresji.
Tu dochodzimy do sedna: socjologicznego, a właściwie genderowego potencjału tej sprawy.
Kobiety zaczynają uczestniczyć w akcji #metoo, pojawia się mnóstwo oskarżeń wobec możnych tego świata, np. Harveya Weinsteina, zapada wyrok. Akcja wstrząsa Hollywood także po procesie Billa Cosby’ego i zarzutach wobec Kevina Spacey’ego. Domek z kart (The House of cards) sypie się w posadach.
Kobiety solidaryzują się z ofiarami przemocy. I nagle, kilka lat później, na scenę wkracza Jack Sparrow, bożyszcze wielu pań i publicznie oznajmia, że żona się nad nim znęcała. Samo to łamie pewne tabu. Do ludzi dociera, że tak, mężczyzna, i to taki jak Johnny Depp, może być ofiarą przemocy.
Zeznania małżonków są szokujące. Dowiadujemy się, że Depp jest uzależniony od opiodów, narkotyków i alkoholu. Zdarzało mu się wysyłać wiadomości do znajomych (w tym także oskarżanego o znęcanie się Marylina Mansona), w których snuje fantazje o spaleniu swojej połowicy. Johnny twierdzi, że żona obcięła mu palec, a na jego łóżku pozostawiła niespodziankę – własne fekalia. Amber z kolei oświadcza, że została przez męża zgwałcona butelką, prezentuje filmy, w których Johnny kopie i niszczy meble kuchenne w akcie agresji i oburza się, że żona to nagrywa.
Stajemy się świadkami obrzydliwego show, w którym biorą udział toksyczni ludzie, budzący nasze przerażenie i obrzydzenie. A jednak oglądamy dalej.
Następnie idziemy na kurs pisarski lub czytamy podręcznik kreatywnego pisania i dowiadujemy się: „bohater musi wzbudzać sympatię”.
Czy Amber i Johnny to bohaterowie, którzy wzbudzają sympatię? Bynajmniej. A jednak ich losy zafascynowały miliony ludzi na całym świecie.
To bohaterowie, którzy łamią tabu, kształtują nowe postawy (hollywoodzki aktor mówi, że żona go biła) i doprowadzają do pewnego precedensu – świat przestaje sądzić, że tylko kobieta może być ofiarą; opinia publiczna dowiaduje się, że w wydawaniu sądów trzeba być ostrożnym, bo okazuje się, że na słusznej akcji #metoo niektórzy oparli swoja karierę i PR, co jednocześnie stanowi doskonałą pożywkę dla przeciwników społecznego feministycznego zrywu. Powstaje medialna burza, a Amber i Johnny doprowadzają do pewnej obyczajowej rewolucji. Lecz to nie wszystko.
W toku procesu okazuje się, że Amber nie dysponuje poważnymi dowodami na przemoc ze strony Johnny’ego, nie ma też wiarygodnych świadków. Szybko zaczynamy podejrzewać, że kłamie. Staje się antagonistką. Nawet środowiska feministyczne i inicjatorki #metoo dystansują się od jej stanowiska i nie uważają, aby jako częsta prowodyrka scysji małżeńskich, była dobrą ambasadorką kobiet dotkniętych przemocą.
Dla odmiany Johnny zyskuje popleczników. To jest tu kluczem.
Johnny niekoniecznie wzbudza naszą sympatię, ale wzbudza pozytywne emocje, bo współczucie dla człowieka jest uczuciem pozytywnym, a żal nam jego palca (jest nie tylko aktorem, lecz także muzykiem – gitarzystą), litujemy się nad ciężko przeżytą żałobą po jego matce. Przemocowej matce.
Nasza łaskawość wzmaga się, gdy poznajemy kulisy karczemnych awantur w rodzinnym domu Johnny’ego, a także gdy słyszymy o tym, że matka Deppa brała leki na uspokojenie, syn po drakach też się chciał uspokoić i, nie znając konsekwencji zażywania opiodów, uzależnił się od nich już w młodych latach.
Równocześnie okazuje się, że Heard także dorastała w trudnym środowisku rodzinnym, a wkrótce dochodzi do kolejnego przełomu w sprawie. Psychiatra diagnozuje u Amber Heard osobowość histrioniczną i osobowość borderline. Dociera do nas, że Amber może wcale nie kłamać, lecz wyolbrzymiać, intensyfikować wagę różnych zdarzeń, zupełnie nie zdając sobie z tego sprawy, bez premedytacji. Tu znów na arenę wkracza współczucie.
Tym większe jest ono, gdy wysłuchujemy nagranych rozmów byłego małżeństwa, z których jednoznacznie wynika, że bardzo się kochali, próbowali pracować nad związkiem, lecz byli dla siebie wzajemnie toksyczni, nie potrafili stworzyć zdrowej relacji jako ludzie mocno poranieni ze względu na swoje dzieciństwo, uzależnienia i złe wzorce.
Współczujemy, bo niezależnie od wyroku, w tej sprawie poniekąd nie ma wygranych. Pyrrusowe zwycięstwo, które może Deppowi przywróci role, ale nie odda mu godności i nie zmyje wyrzutów sumienia za obrzydliwe zachowania wobec Amber, dla której porzucił wieloletnią partnerkę. Nie sprawi też, że ludzie zapomną o jego zeznaniach, w których przyznał, że jest osobą nadużywającą substancji psychoaktywnych.
W tym wszystkim widzimy człowieczeństwo – hollywoodzcy aktorzy, dysponujący mnóstwem pieniędzy, wcale nie mają życia usłanego różami, a równocześnie żadne z nich nie jest jednoznacznie dobre lub złe.
Sympatia? Absolutnie, a jednak aktorom udało się skraść show.
Konkludując: kiedy następnym razem przeczytacie o tym, że bohater musi wzbudzać sympatię, przypomnijcie sobie aferę Depp konta Heard i nie traktujcie tej porady dosłownie. Przyjmijcie raczej, że bohater powinien wzbudzać pozytywne emocje. Może to być współczucie dla złamanego życiorysu, jak w przypadku, który omawiam. Może to być litość w stosunku do pokrzywdzonej osoby lub utożsamienie się z objawami choroby. Może to być nawet podziw wobec mordercy za wiedzę, kunszt i mocne motywacje (np. system wartości, który każe mu się mścić na innych oprawcach przy niewydolnych organach ścigania), może to być uznanie dla poczucia humoru. Byleby nie czysta, jednoznaczna sympatia, bo bohater, który nie zaskakuje, nie odsłania jak Depp i Heard swoich kolejnych oblicz, jest nudny, mało dynamiczny, mało realistyczny i nierozwojowy.
Zostawiam Was z przemyśleniami o tym przykładzie postaci i idę sobie popłakać. Żałuję bowiem, że historia Amber Heard i Johnny’ego Deppa zdarzyła się naprawdę; że ci ludzie przeszli tak straszną drogę od miłości do nienawiści, ale tak z ręką na sercu… Najbardziej żałuję, że ta historia zdarzyła się naprawdę, bo chciałabym sobie wymyślić Amber i Johnny’ego i mieć tak barwnych bohaterów w powieści o tej sprawie, wcale nie plotkarskiej, lecz ciekawej z punktu widzenia socjologii.
Może Ci się spodobać
Krok w nieznane, krok ku marzeniu
Pisanie to Twoja pasja i miłość. Wspaniale jest się zaszyć z komputerem między rzędami ukochanych książek. W domowym zaciszu tworzysz, pracujesz nad warsztatem, zgłębiasz poradniki kreatywnego pisania. Wreszcie dojrzewa pragnienie …
Studia czy kursy? Kręte drogi do kariery pisarza
„Z wykształcenia jestem pisarzem/pisarką” – czy nie brzmi to dumnie? W ostatnich latach coraz więcej uczelni wyższych oferuje programy studiów o wdzięcznych nazwach, takich jak: twórcze pisanie, kreatywne pisanie, sztuka …
Pisanie powieści – na własną rękę czy w grupie?
Przewrotna odpowiedź brzmi: najlepiej i tak, i tak. Samotność bezsprzecznie sprzyja koncentracji, niezbędnej, żeby emocje bohaterów płynęły przez autora, poddawały się jego stylowi i materializowały na papierze. Jednak układanie zdań …
1 komentarz
Zapraszam do dyskusji. Uważacie, że sprawa Depp kontra Heard stanowiłaby ciekawy konflikt fabularny? Podzielacie moją opinię, czy też uważacie, że autorzy wielu podręczników pisarskich mają rację, twierdząc, że bohater powinien wzbudzać sympatię?