Żeby język odpowiadał treści i na odwrót – wywiad z Aleksandrą Tarnowską
- Wysłane przez Barbara Sęk
- Data 20 lipca 2024
- Komentarze 0 komentarz
Debiutancka powieść Aleksandry Tarnowskiej Wniebogłos, wydana nakładem wydawnictwa ArtRage, wywołała poważne poruszenie na rynku. Powieść otrzymała nominację do Warszawskiej Nagrody Literackiej oraz do Nagrody Literackiej im. Witolda Gombrowicza.
Niedawno recenzowałyśmy powieść na łamach naszego bloga. Tym razem miałyśmy okazję porozmawiać z autorką. Wywiad z Aleksandrą przeprowadziła Barbara Sęk.
BS: Jakiego pytania o swoją twórczość najbardziej nie znosisz?
AT: To jest dobre pytanie! Ale chyba nie wiem, pewnie nie lubię takich, na jakie nie potrafię odpowiedzieć. Trochę boję się pytań ogólnych o powieść: o czym jest, co jest jej przesłaniem, co mnie skłoniło do pisania. To są rzeczy na tyle złożone, że nigdy nie wiem, jak zacząć odpowiedź i w ogóle jak ją zbudować, żeby zachować wszystko, co moim zdaniem powinna zawierać. 🙂
BS: Yhym, czyli właściwie wolisz rozmawiać o książkach innych. 🙂 Dobrze, często tak jest łatwiej, więc tak przynajmniej zaczniemy. Kiedy Cię zapytałam, czy czujesz się wyróżniona nominacją do 17. Nagrody Literackiej Warszawy w kategorii Proza, powiedziałaś, że nie sama w sobie nominacja ma dla Ciebie znaczenie, ale to, że Wniebogłos stanął w jednym szeregu ze świetnymi książkami. Co Cię poruszyło w innych nominowanych powieściach w kategorii Proza.
AT: Rzeczywiście właśnie tak pomyślałam po zobaczeniu nominacji. Wiadomo, wspaniale, że jest tam moja książka, ale z kim zestawiona! Chyba to było najbardziej oszałamiające, bo to są znakomite książki. Zacznę może od Złodziei żarówek, Tomasza Różyckiego, bo akurat tę książkę przeczytałam wcześniej – tu ujęły mnie anegdotyczne mikrohistorie opowiedziane klarownym, a jednocześnie pięknym, swobodnym stylem gawędziarza-poety, który pozwala sobie na ciekawą frazę, ale na szczęście to treść panuje nad językiem, a nie język nad nią. Jest to przeszłość bloku z wielkiej płyty z perspektywy chłopca, trochę czytana jako zbiór uroczych wspomnień, baśniowych historii, a czasem blokowych legend.
Co do zbioru opowiadań Grzegorza Bogdała, Idzie tu wielki chłopak, to jest jedna rzecz, która moim zdaniem łączy obie książki – znowu język nie przeważa i nie kształtuje całkiem tej prozy. Oczywiście, styl jest bardzo ciekawy, precyzyjny, dosadny, czasem miałam wrażenie, że odarty z wszelkich możliwych dodatków. Jednocześnie te opowiadania mają energię, absurd, czarny humor, zwykłą, szarą rzeczywistość, no i oczywiście zaskakujące, brawurowo opowiedziane historie.
BS: Podnosimy poprzeczkę. Zawoalowane pytanie, o czym jest Wniebogłos. 🙂 Skąd w takim razie Aleksandra Tarnowska i jej debiut w tym gronie? I nie mów, proszę, że to było w laudacji. Gdybyś sama miała określić, co stoi za Twoim sukcesem…
AT: Nie odpowiem Ci na to pytanie, bo jeżeli ktoś byłby w stanie na nie odpowiedzieć, to czytelnik. Za to mogę opowiedzieć, jaką chciałam, żeby była moja powieść. Sama co prawda nie lubię czytać o tym, co pisarz chciał osiągnąć książką, bo nie zawsze się to spełnia potem w czytaniu, ale może akurat nikt się nie sparzy.
Kiedy układałam sobie w pliku Wniebogłos, chciałam trzymać się myśli, że to ma być jednolita, spójna, uzupełniająca się opowieść. Żeby język odpowiadał treści i na odwrót. Żeby była to rzeczywista, od A do Z opowiedziana jakaś historia. Przy samym pisaniu dużo myślałam o warsztacie, kształcie tekstu czy zdań – chciałam, żeby to była dopracowana, pełna proza. Treść i wszystkie sensy układały się trochę same, wraz z postępem w pisaniu i nie było nic wspanialszego niż momenty, kiedy wątki zaczęły się przeplatać w różnych, nawet bardzo oddalonych od siebie fragmentach. Trochę marzy mi się, żeby była to po prostu książka, którą się dobrze czyta.
BS: Skoro jesteśmy w temacie odbioru. Uczestniczyłaś w naszych konsultacjach pisarskich. W czym i komu mogą się przydać?
AT: Co do konsultacji pisarskich, warsztatów i tak dalej, to uważam, że mogą przydać się absolutnie każdemu. Choćby po to, żeby przekonać się, jak działa nasza proza na małej, bo małej, jednak wciąż na grupie czytelników. Często trudno jest znaleźć osoby, które chciałyby przeczytać i jeszcze szczerze wypowiedzieć się o naszej pracy, więc może warto spróbować na konsultacjach.
BS: Z kursów, warsztatów, konsultacji częściej jednak korzystają osoby piszące prozę popularną, gatunkową, gdyż panuje przekonanie, że literatura wysoka to wyłącznie kwestia talentu. A skoro przy podziałach jesteśmy… Prezydent m.st. Warszawy, Rafał Trzaskowski w przemówieniu podczas Gali 17. Nagrody Miasta Warszawy podkreślił, że nie istnieje podział na literaturę wysoką i niską, istnieje jedynie podział na literaturę dobrą i złą. Jak się do tego odniesiesz?
AT: Przyznaję, że czasem zastanawiam się nad pytaniem, czy jest coś takiego jak literatura wysoka, niska czy nawet średnia, ale nie spędza mi to snu z powiek. Po prostu nie znam się na tyle, żeby nawet próbować na takie pytania odpowiadać. Martwi mnie bardziej, że czasem jakieś książki z niewiadomych przyczyn wypadają z bańki czytelników literatury tej tzw. wysokiej i są bagatelizowane. Czasem wystarczy określić książkę jakimś gatunkiem, że jest kryminałem, powieścią fantasy itd. i pyk, choćby była świetnie napisana, jakby jej nie było.
BS: Wróćmy do samego Wniebogłosu. Nurt chłopski stał się niezwykle popularny w ostatnim czasie, co zresztą podkreślili jurorzy w laudacji nt. Twojego debiutu. Z premedytacją się w niego wstrzeliłaś czy był to przypadek? A może nie ma przypadków, po prostu rozumiesz rynek i potrafisz przewidywać trendy?
AT: Ciężko w coś się wstrzelić z premedytacją na dwa czy trzy lata przed. Jeśli się nie obserwuje tego rynku, a pewnie nawet gdy się to robi, to pewnych zależności, fal, mód i innych takich się po prostu nie dostrzega. Nurt chłopski zawsze gdzieś tam się przewija przez książki, nie zamiera, może teraz rozkwitł, ale raczej nie w prozie. Kiedy pisałam Wniebogłos czytałam oczywiście nową polską prozę i raczej myślałam o swojej książce ze strachem, że nikt takiej „zwykłej”, czy tam klasycznej prozy nie będzie chciał wydać, a co dopiero czytać. Ale to też kwestia mojego nieoczytania, bo zawsze znajdą się książki podobne i całkiem inne, pytanie, czy akurat na nie w naszym czytaniu trafimy.
BS: A jednak Wniebogłos oprócz tego, że wpisuje się w nurt chłopski charakteryzuje coś jeszcze, a właściwie wyróżnia. Akcja powieści rozgrywa się w latach siedemdziesiątych, a jednak wymiar powieści wydaje się bardzo współczesny. Po lekturze można pomyśleć – człowieku, rodzicu, nie unieważniaj uczuć i marzeń dziecka. W narracji Wniebogłosu daje się zauważyć olbrzymią czułość wobec młodego człowieka. Czy to może być Twoim wyróżnikiem – skupienie na młodych bohaterach i ich marzeniach?
AT: To miłe rozpoznanie. Oczywiście, pisałam książkę w okresie mojego życia, kiedy cały czas byłam z dzieckiem i ciągle myślałam o tych zależnościach dorośli – dzieci i w ogóle o dzieciństwie, rozwoju, wpływie środowiska. Na pewno odbiło się to w mojej prozie, nie, mam nadzieję, że się odbija! I powiem więcej, mam nadzieję, że odbija się także w tym, co piszę teraz.
BS: Napisałaś o śmierci wyjątkowo lekko. Pożegnanie bliskich w dzisiejszych czasach nie odbywa się tak jak kiedyś, ale nadal jest to duże przeżycie dla bliskich. Czy pisanie o śmierci, o tradycjach związanych z pożegnaniem zmarłego, pomagają oswoić śmierć jako zjawisko?
AT: Czy pisanie o śmierci pomaga ją oswoić? Pewnie to zależy od pisarza i od sytuacji. Wyobrażam sobie, że jeżeli dla kogoś pisanie jest terapeutyczne, to na pewno, nie mówiąc już o – może i całym nurcie? – książkach skupionych na odejściu matki, ojca, bliskiej osoby. Dla mnie pisanie Wniebogłosu nie miało tej funkcji, choć w jakimś stopniu do pisania zainspirowało mnie właśnie odejście mojej babci.
BS: Lektura Wniebogłosu może sprawić, że czytelnik zainteresuje się polskimi starymi obrzędami funeralnymi. Czy możesz takiej osobie podpowiedzieć, skąd czerpałaś na ten temat wiedzę?
AT: Trudno powiedzieć, bo nie skupiałam się w największej mierze na zagadnieniach dotyczących pogrzebów. Ogólnie ciekawiły mnie obrzędy ludowe, ale przyznaję, że będąc daleko od bibliotek i ogólnie dostępu do polskich zasobów, np. muzealnych, korzystałam głównie z internetu, stron muzeów, czasem opisów wystaw w skansenach, dostępnych artykułów naukowych i (chyba w największej mierze) z zapisów audycji tworzonych przez Radiowe Centrum Kultury Ludowej.
BS: Świetne recenzje, dobra prasa, nominacje do prestiżowych nagród. Najpierw do Nagrody Literackiej Warszawy, teraz do Nagrody Literackiej im. Witolda Gombrowicza. Wniebogłos to debiut, który narobił szumu na rynku. Jak się pisze z taką presją? Czy ją czujesz? Czy wierzysz w coś, co nazywam syndromem drugiej książki?
AT: Z szumem to nie szalejmy, ale na pewno została zauważona, co dla mnie wciąż jest zadziwiające. Ale oczywiście presja jest i to ogromna, bo jednak pozytywne słowa padły i nie chciałabym teraz usłyszeć „sprawdziliśmy i jednak z tego pisania pisarki nie będzie”. Zaczęłam coś pisać zaraz po podpisaniu umowy z Art Rage na wydanie Wniebogłosu i to było właśnie takie paniczne pisanie w przeczuciu, że trzeba coś napisać, żeby jednak nie zniknąć, że nie chciałabym zostać autorką jednej książki – same chaotyczne bzdety. Na szczęście ochłonęłam (ale nie do końca) i to, co pisałam przez ten czas, poszło do kosza. Teraz pracuję nad czymś, co mnie po prostu cieszy. Cały czas obawiam się, jaki będzie odbiór – o ile oczywiście jakiś będzie – ale przynajmniej piszę to, co rzeczywiście chcę pisać, a to chyba najważniejsze.
BS: Na pewno. Czego Ci życzyć?
AT: No oczywiście, że życzyć napisania drugiej książki, więcej nie trzeba!
BS: Życzymy zatem napisania drugiej książki, wydania, kolejnych jeszcze większych sukcesów.
Może Ci się spodobać
Od dedlajnu do debiutu
Jeśli zapytamy copywritera, tłumaczkę, redaktora czy marketera, dlaczego odnajduje satysfakcję akurat w tej profesji, zapewne wśród odpowiedzi przewiną się frazy: „kreatywność”, „zamiłowanie do pracy z tekstami”, „przyjemność z zabawy językiem”, …
Krok w nieznane, krok ku marzeniu
Pisanie to Twoja pasja i miłość. Wspaniale jest się zaszyć z komputerem między rzędami ukochanych książek. W domowym zaciszu tworzysz, pracujesz nad warsztatem, zgłębiasz poradniki kreatywnego pisania. Wreszcie dojrzewa pragnienie …
Studia czy kursy? Kręte drogi do kariery pisarza
„Z wykształcenia jestem pisarzem/pisarką” – czy nie brzmi to dumnie? W ostatnich latach coraz więcej uczelni wyższych oferuje programy studiów o wdzięcznych nazwach, takich jak: twórcze pisanie, kreatywne pisanie, sztuka …