Matematyka w literaturze – wywiad z Aliną Staneczek
- Wysłane przez Nina Bylicka-Karczewska
- Data 13 marca 2023
- Komentarze 0 komentarz
W styczniu na rynku księgarskim ukazała się debiutancka powieść Aliny Staneczek Tamten utracony świat, wydana nakładem wydawnictwa Replika. Niedawno recenzowałyśmy powieść na łamach naszego bloga. Tym razem miałyśmy okazję porozmawiać z autorką. Wywiad z Aliną Staneczek poprowadziła Barbara Sęk.
BS: Jesteś umysłem ścisłym czy humanistycznym?
AS: Już od szkoły podstawowej miałam ten dylemat – wybór był pomiędzy matematyką a polskim. W liceum marzył mi się profil mat-pol, a wybierając studia, nie widziałam, czy matematyka czy polonistyka. No i wygrała informatyka 😉
BS: Muszę przyznać, że to ciekawy kompromis. 😊 Osoby o umysłach ścisłych, często mają wątpliwości, czy poradzą sobie w świecie liter i słów. Możesz wskazać, jakie kompetencje umysłów ścisłych mogą się przydać przy tworzeniu literatury? Co ma wspólnego matematyka z innymi dziedzinami?
Matematyka – królowa nauk. Pomaga zrozumieć i opisać inne dziedziny, nie tylko naukowe. Po prostu porządkuje świat. Dlatego uważam, że umysły ścisłe wbrew pozorom nie mają problemów z odnalezieniem się w świecie literatury. Lubią poznawać mechanizmy i zasady, a gdy już je znają, bez problemu się nimi posługują.
BS: Mam takie wrażenie, że świat humanistyczny ze ścisłym toczą nieustanną batalię, a kłótnie „wyznawców” przypominają spory polityczne między prawicą a lewicą albo dysputy internautów na forach nad przysłowiową wyższością poszczególnych świąt. W Twojej debiutanckiej powieści te dziedziny współistnieją, mają nawet styczne. Jak odniosłabyś się do tezy, że tworząc Tamten utracony świat, chciałaś pokazać, iż te dziedziny powinny współpracować?
AS: Nie lubię skupiać się na podziałach, raczej zaliczam się do osób, które wszystkich godzą, szukają punktów wspólnych, są mediatorami w dyskusjach. Jeśli udało mi się pokazać to w książce, to bardzo się cieszę. Zrobiłam to podświadomie, ani przez chwilę taka myśl nie towarzyszyła mi podczas pisania.
BS: A z czego według Ciebie wynikają spory? Mają jakiekolwiek uzasadnienie? Czy czasem właśnie sztywne podziały profilowe w szkołach nie powodują, że nie dostrzegamy interdyscyplinarności?
AS: Źródła sporów są bardzo różne. Mogą wynikać z braku zrozumienia, czasem z zazdrości. Jestem przekonana, że im mniej podziałów, tym więcej porozumienia. Dlatego cenię skandynawskie szkoły, tam długo dzieci nie są ani dzielone, ani oceniane.
BS: Pamiętam, że gdy się spotkałyśmy pierwszy raz, powiedziałaś, że bardzo interesuje Cię gramatyka. Dlaczego?
AS: Lubię obserwować zależności pomiędzy słowami, struktury, relacje, a tym się właśnie zajmuje gramatyka. I ona porządkuje słowa, panuje na chaosem. Jednak fajnie jest czasem świadomie łamać ten porządek.
BS: Na polonistyce mówi się, że gramatyka opisowa to matematyka języka polskiego. Czy przypadkiem zainteresowanie gramatyką nie stanowi pomostu między humanistyką a dziedzinami ścisłymi? Odwołam się tutaj do swojego prywatnego olśnienia, którego doznałam w pierwszej klasie szkoły średniej. Logika. Koniunkcja itd., teraz już dokładnie nie pamiętam wszystkiego, ale zobaczyłam w tym dziale nawiązanie do składni i paradoksalnie dopiero na tych lekcjach zrozumiałam rozkład zdań złożonych. Pewnie wiesz więcej ode mnie, więc poproszę Cię o podanie przykładów takich analogii.
AS: Zgadzam się z tą tezą. Logika to jeden z moich ulubionych działów. Koniunkcja, alternatywa, implikacja, równoważność – to baza, na której opiera się nie tylko gramatyka, ale również cały informatyczny świat. Przy pomocy tych operatorów tworzone są skomplikowane algorytmy i programy, bez których zwyczajny człowiek dziś nie wyobraża sobie codzienności.
BS: Twoja powieść składa się z trzech części, każda przyporządkowana jest odrębnej bohaterce, ciekawe są ich tytuły. W odniesieniu do matematyki – chciałabym, abyś wyjaśniła ich etymologię? Co mają symbolizować?
AS: Zależało mi, by tytuły były matematyczne i nawiązywały do głównej bohaterki.
Wyrównania – można przyjąć, że przyjazd Zośki do Gliwic staje się wyrównaniem krzywd, jakich doznała we Lwowie.
Nierówności – Inka, najmocniej z moich bohaterek, czuje, że kobieta nie ma praw równych mężczyźnie.
Przestrzenie – Mika jest kobietą, która wyraźnie potrzebuje przestrzeni, zarówno w sferze osobistej, jak i, użyję słowa, terytorialnej.
Mam nadzieję, że tytuły tak zostały odebrane.
BS: Jeżeli chodzi o mnie – tak. Zaryzykowałam wcześniej stwierdzenie, że Tamtym utraconym światem chciałaś zażegnać pewien spór, zasypać przepaść. Okazuje się, że nie było to Twoim nadrzędnym celem. Co w takim razie w pierwszej kolejności chciałaś przekazać czytelnikom przez powieść Tamten utracony świat?
AS: Jestem z natury optymistką i chcę tak postrzegać świat, dlatego zawsze staram się widzieć w każdym wydarzeniu coś dobrego. I taki był mój cel – pragnęłam pokazać, że niezależnie od okoliczności można znaleźć szczęście.
BS: A co jest kluczem do szczęścia Twoich bohaterek?
AS: Szukanie plusów w każdej sytuacji.
BS: Miejsce czy bohater?
AS: Bohater, zdecydowanie. Ania Shirley, Scarlett O’Hara, Lisbeth Salander.
BS: Same bardzo silne postacie kobiece. Powiedziałabym też, że same emancypantki. Tak jak u Ciebie, gdzie bohaterki balansują między światem kobiecych ról, stereotypowych, a światem uformowanym głównie przez mężczyzn. Czy to wynika z przekonania o tym, że tylko takie postacie robią wrażenie na czytelniku, czy może z Twojego osobistego przeświadczenia o sile kobiet?
AS: Nigdy nie chodziło mi o to, by pisać tak, aby zrobić wrażenie na czytelniku. Piszę, jak czuję. Tworzę postaci bliskie mojemu sercu i takie, które rozumiem. Tak było w przypadku Zośki, Inki, Miki, Luśki i Marie. Wszystkie są silnymi kobietami, a wiele takich znajduję w realnym świecie.
BS: Czy to nie wynika z Twojego wykształcenia? Z tego, że poznałaś silne kobiety na studiach, gdzie panie musiały się odnaleźć w świecie zdominowanym przez mężczyzn? Jak postrzegasz studia na kierunku ścisłym z punktu widzenia kobiety? Czy coś na przestrzeni lat uległo zmianom?
AS: Może kiedyś to się zmieni. U mnie na roku na informatyce na sto osób, jedną czwartą stanowiły dziewczyny, u mojej córki aktualnie jest podobnie. Ale są miejsca, gdzie liczba kobiet zdecydowanie rośnie.
BS: Myślisz, że poprzez literaturę, poprzez postacie literackie możemy uwydatniać siłę kobiet i podbijać ich poczucie własnej wartości?
AS: Każdy sposób, który pozwala podnieść świadomość i wiarę w kobiecą siłę, jest dobry. Literatura, filmy, seriale – według potrzeb.
BS: Mogę zapytać, czy któraś z Twoich bohaterek jest Ci najbliższa i dlaczego?
AS: Chyba Zośka. Była pierwsza – jestem z nią najdłużej, znam ją najlepiej. I choć zupełnie się różnimy, wiem, że uwielbiałabym rozmowy z nią.
BS: Lwów, Gliwice, Gdańsk, Wrocław i kilka innych miast… Co przyświecało Ci przy wyborze lokacji? Poproszę, abyś przybliżyła, jakie postacie historyczne przywołujesz, jakie zdarzenia?
AS: Moja opowieść zaczyna się w Gliwicach, potem przenosimy się do Wrocławia. Podążam śladami matematyki, która jest istotnym elementem historii, ale także w te miejsca, w których pojawia się Neptun. Mamy Neptuna we Lwowie, mamy w Gliwicach, we Wrocławiu i tego najsłynniejszego – w Gdańsku. Do Wrocławia wędrujemy dlatego, że tam wyjechali matematycy – lwowska szkoła matematyczna została niestety rozerwana wojną. Największy lwowski matematyk, czyli Stefan Banach, umarł w 1945 roku – nigdy nie chciał opuścić Lwowa, ale Hugo Steinhaus, wybitny matematyk, językowy purysta i odkrywca geniuszu Banacha, wyjechał do Wrocławia, gdzie był jednym z założycieli tamtejszego wydziału matematyki. Moja bohaterka, która po ciotce odziedziczyła miłość do matematyki, wyjechała na studia właśnie do Wrocławia. Kolejna bohaterka z miłości do koni zahaczyła o Gdańsk i tam, w Trójmieście również dzieje się akcja. Pokazuję także Paryż, bowiem bohaterki mają wiele wspólnego z tym miastem.
Oprócz wspomnianych matematyków, odnajdujemy w książce także profesora Joszta, twórcę gliwickiej Chemii, pojawia się także postać Wojtka, późniejszego aktora, a wówczas ucznia gliwickiej Jedynki (jeśli ktoś skojarzy postać to dobrze, jeśli nie – nic się nie stanie). Spotykamy także malarkę Irenę Nowakowską-Acedańską, której akwarele i gwasze uwielbiam.
BS: Czy czegoś Cię nauczyło zetknięcie z czytelnikami? Czy czegoś się o nich dowiedziałaś, co Cię zaskoczyło?
AS: Nie jest to łatwe doświadczenie – wystawić swoje dopieszczone dziecko na świat. Byłam przygotowana na krytykę, dzięki głosom najbliższych, szczególnie córki, która mi mówiła – mamo, za dużo faktów, za dużo powiązań, za dużo skoków. Ale nie chciałam tego zmieniać, czułam, że w takiej formie jest właśnie moja.
BS: Krótko mówiąc, stawiasz na autentyczność zamiast naginania się. Nie obawiasz się, że to rynkowo ryzykowne?
AS: Obawiam 😊 ale póki co pisanie to moje hobby i chcę, by dawało mi satysfakcję i przyjemność już na etapie tworzenia.
Przed debiutem w Replice dostałam kilka propozycji z wydawnictw, by zmienić nieco układ i sposób pisania książki. Jeden z redaktorów napisał, że poprzez taką konstrukcję, czyli pisanie obrazami, będącymi epizodami życia bohaterek, czytelnik musi włożyć wysiłek, by dopowiedzieć sobie samemu, co tak naprawdę się wydarzyło. Dlatego przy lekturze Tamtego utraconego świata pracuje przede wszystkim intelekt, nie ma miejsca i czasu na emocje. Myślę, że wielu czytelników i czytelniczek ma bardzo podobne odczucia.
Być może uda mi się drugą część napisać nieco inaczej, nieustająco się zastanawiam, jaką formę i styl wybrać. 😉
BS: Głosy najbliższych, szczególnie córki… Czy rodzina to częściej klakierzy czy częściej najsurowsi krytycy? Teraz masz już porównanie – z kim trudniej się zetknąć: z rodziną czy z czytelnikami?
AS: Z czytelnikami oczywiście. Dlatego też, że bezpośrednia wymiana myśli jest niemożliwa. Gdy książka ukazuje się na rynku, nie da się niczego dopowiedzieć, no może poza kilkoma słowami w Posłowiu. Historia musi bronić się sama.
BS: Co dalej?
AS: Jak już wspomniałam – piszę drugą część. Tym razem bohaterem będzie mężczyzna. Czyli przede mną jeszcze większe wyzwanie.
BS: Na czym ta trudność polega? Kwestia męskiego punktu widzenia? Myślisz, że tak bardzo się różnimy?
AS: Inaczej postrzegamy świat, inne rzeczy skupiają naszą uwagę. Przy okazji podzielę się moją zaskakującą obserwacją – Tamten utracony świat jest lepiej odbierany przez męskich czytelników, przynajmniej ja dostaję taki feedback. Mężczyźni być może szukają czegoś innego w literaturze.
BS: Czy w drugiej części spotkamy którąś z trzech dobrze znanych nam pań?
AS: Spotkamy wszystkie, ale nie będą postaciami pierwszoplanowymi.
BS: Czym jest dla Ciebie pasja?
AS: Pasja to źródło siły. Niezależnie od okoliczności nadaje sens życiu. Motto książki nie jest przypadkowe [„upadamy wtedy, gdy nasze życie przestaje być codziennym zdumieniem”] (Artur Rojek).
BS: Czym ludzie powinni Twoim zdaniem być zdumieni w codziennym życiu?
AS: Każdego zdumiewa coś innego, więc nie można generalizować. Mnie ostatnio zdumiała technika prowadzenia pędzla w akwareli. Nie muszę chyba dodawać, że to moja najświeższa pasja. 😉
BS: Gdybyś miała powiedzieć, co jest Twoją mocną stroną jako pisarki?
AS: Zdolności analityczne i chęć przekazania czytelnikom i czytelniczkom nieoczywistej wiedzy.
BS: Co masz na myśli przez nieoczywistą wiedzę?
AS: Smaczki, niuanse, detale. Przykładowo – pomnik Neptuna we Wrocławiu, zasada złotej proporcji obowiązująca w przyrodzie, obecność Szkotów podczas Plebiscytu Górnośląskiego.
BS: I pochodzenie bagietki – muszę przyznać, że nie miałam o tym pojęcia. A czego musiałaś się nauczyć?
AS: Pilnowania narratora oraz unikania nadmiaru przydawek i okoliczników.
BS: Czy pisarz musi dużo podróżować, mieć inne pasje i mieć wiedzę ogólną? To obowiązkowe czy coś, co stanowi wartość dodaną?
AS: Nie ma takiej reguły. Weźmy Marcela Prousta. Nie zwiedział świata, nigdy nie pracował i nie wyprowadził się z domu rodzinnego, a ciągle jest czytany, choć minęło ponad sto lat od jego debiutu. Trzeba w książce zawrzeć coś, co urzeknie czytelnika.
BS: Czym urzekłaś czytelników?
AS: To chyba pytanie do Ciebie, jako czytelniczki😊
BS: Mnie urzekło Twoje przewodnictwo w podróży w czasie i po ciekawych lokacjach. Dlatego poproszę Cię, abyś wybrała jedno miejsce ze swojej powieści i wyjaśniła, dlaczego powinniśmy je z Tobą zwiedzić.
AS: Oczywiście zapraszam do Gliwic, do śródmieścia. Z pięknego dworca udamy się na spacer główną ulicą Zwycięstwa, dawną Wilhelmstrasse, nazwaną tak na cześć cesarza Wilhelma I. Miniemy Dom Tekstylny Weichmanna, którego jestem wielką fanką. Przy okazji nadmienię, że trwają prace, by został wpisany na Listę światowego dziedzictwa UNESCO, czemu z całego serca kibicuję. Następnie rzut oka na Tańczące fauny i monumentalny budynek Urzędu Miasta. Po kilku minutach wejdziemy na Rynek, gdzie spotkamy Neptuna. Potem można zajrzeć na ulicę Dolnych Wałów i na plac Rzeźniczy. Stamtąd już blisko do pomnika Mickiewicza. Powrót boczną ulicą, by z bliska podziwiać willę rodziny Caro, aktualnie siedzibę Muzeum. Na kawę najlepiej wrócić na Rynek, do mojego ulubionego pubu Hemingway, który także pojawił się na kartach książki.
Może Ci się spodobać
Od dedlajnu do debiutu
Jeśli zapytamy copywritera, tłumaczkę, redaktora czy marketera, dlaczego odnajduje satysfakcję akurat w tej profesji, zapewne wśród odpowiedzi przewiną się frazy: „kreatywność”, „zamiłowanie do pracy z tekstami”, „przyjemność z zabawy językiem”, …
Krok w nieznane, krok ku marzeniu
Pisanie to Twoja pasja i miłość. Wspaniale jest się zaszyć z komputerem między rzędami ukochanych książek. W domowym zaciszu tworzysz, pracujesz nad warsztatem, zgłębiasz poradniki kreatywnego pisania. Wreszcie dojrzewa pragnienie …
Studia czy kursy? Kręte drogi do kariery pisarza
„Z wykształcenia jestem pisarzem/pisarką” – czy nie brzmi to dumnie? W ostatnich latach coraz więcej uczelni wyższych oferuje programy studiów o wdzięcznych nazwach, takich jak: twórcze pisanie, kreatywne pisanie, sztuka …