Pisarskie pytania i odpowiedzi (Q&A) część 2
- Wysłane przez Nina Bylicka-Karczewska
- Data 25 września 2022
- Komentarze 3 komentarze
W drugiej części cyklu Q&A – pisarskie pytania i odpowiedzi dowiecie się między innymi: jak bardzo Basia „rozbiera” swoich bohaterów, czy są według niej tematy bez potencjału literackiego, a także czym według Niny różni się czytelnik współczesny od tego, który sięgał po książki sto lat temu oraz czy pisarz musi dużo czytać.
Serdecznie zapraszamy do poznania naszych odpowiedzi.
BASIA PYTA NINĘ
Pytanie nr 1
B: Czy uważasz, że każdą kolejną książkę pisze się łatwiej?
N: Nie jestem przekonana. Łatwiej w tym sensie, że z każdą kolejną powieścią warsztat pisarski powinien być coraz lepszy. Autor posiada coraz więcej narzędzi pisarskich, wiedzy i doświadczenia. Natomiast jest trudniej, bo powstają pewne oczekiwania oraz presja, aby utrzymać lub podnieść poziom.
Tak jest w moim przypadku. Chciałabym wyjść z bańki, którą stworzyłam z historią Anki i Piotra. Tak więc to chyba kwestia podejścia. Są pisarze, dla których to nie stanowi problemu, mają pomysł za pomysłem i kończąc jedną powieść, zaczynają kolejną. To z pewnością jest łatwiejsze, gdy korzysta się z utartego schematu. Natomiast w przypadku, kiedy pisarz próbuje nowego gatunku albo chociażby zupełnie innej narracji czy formy, można powiedzieć, że zaczyna od początku.
Pytanie nr 2
B: Czy czytelnik współczesny różni się od tego, który sięgał po lektury sto lat temu i ewentualnie czym?
N: Społeczeństwo się różni i zmieniają się motywy sięgania po książki. Żyjemy w zupełnie innych czasach. Dla czytelnika sto lat temu książka była źródłem wiedzy, a także postaw moralnych. Dzisiaj też, ale oprócz książki mamy inne media, które dla ludzi są znacznie atrakcyjniejsze, dostarczają innych, lepszych bodźców.
Kiedyś książki służyły do wytłumaczenia świata, jego zjawisk, dzisiaj odpowiedź na każde pytanie znajdziemy w smartphone’ie.
Ponadto czytelnictwo aktualnie nie kojarzy się z nowoczesnością, tak jak kiedyś. Dzisiaj za nowoczesne uznamy wszystko to, co powiązane z technologią, a nie książką, która jest „analogowa”. Tak więc dzisiejszy czytelnik to ktoś, dla kogo słowo pisane ma taką wartość, że wybiera tę formę rozrywki ponad inne dostępne aktywności i źródła informacji. Czytelnik sto lat temu nie miał takiego wyboru rozrywek, u niego była bardziej kwestia dostępu do literatury. To, co ich łączy to fakt, że książka z całą swoją historią pozostaje towarem luksusowym.
Pytanie nr 3
B: Lepiej stworzyć postać uniwersalną, którą każdy polubi i się z nią utożsami czy indywiduum?
N: Warto tworzyć i takie i takie postacie. Przy czym przez uniwersalne postacie, rozumiem takich bohaterów, którzy reprezentują jakieś uniwersalne cechy ludzkie, a te uniwersalne mogą być też negatywne. Tworząc zatem takiego bohatera, zmierzamy do tego, aby czytelnicy go polubili lub znienawidzili, jeśli ma być antagonistą.
Warto w powieściach sięgać po uniwersalne problemy. Wtedy bez względu na świat przedstawiony, status, warstwę społeczną, wiek czy płeć, mamy szansę pokazać czytelnikowi jakiś sposób radzenia sobie z tym problemem, co dla czytelnika może stać się wartością.
Indywidua są ciekawe, wyróżniają się, dodatkowo mogą mieć cechy, które ludzie potajemnie w sobie odnajdują, nawet jeśli tego nie przyznają. Osobiście lubię bohaterów nieoczywistych, którzy reprezentują złożoną osobowość, nie muszę się z nimi zgadzać, ale lubię rozumieć ich motywację.
Z pewnością warto przypatrywać się swoim bohaterom, aby nie wpaść w pułapkę tworzenia samych miłych dziewczyn z sąsiedztwa lub indywiduów, którzy stają odstręczający lub niezrozumiali dla czytelnika.
Pytanie nr 4
B: Co wolisz: fabuły prowadzone linearnie czy zaburzoną chronologię?
N: Wolę zdecydowanie zaburzoną chronologię. Lubię dopasowywać wątki, układać pisarskie puzzle, lubię się zastanawiać, analizować, uwielbiam, kiedy autor daje mi do myślenia. Taki efekt łatwiej uzyskać, zaburzając chronologię zdarzeń niż przedstawiając fabułę czysto, linearnie. Sama też łapię się na tym, że pisanie linearne wydaje mi się mało atrakcyjne, nudzi mnie jako autora. Kojarzy mi się z literaturą akcji, gdzie akcja utworu podbija napięcie i utrzymuje odpowiedni rytm powieści. W sytuacji, kiedy powieść koncentruje się na relacjach i świecie wewnętrznym bohatera, dla zróżnicowania i wprowadzenia jakiegoś zawieszenia, korzystne jest zawirowanie chronologią.
Pytanie nr 5
B: Czy pisarz według Ciebie musi dużo czytać?
N: Nie uważam, żeby to był czynnik decydujący o czymkolwiek. Poza tym co to znaczy dużo? To będzie zupełnie inna liczba dla określonych osób.
Kiedyś czytałam w moim odczuciu bardzo dużo, średnio jedną powieść na dwa dni, ale po jakimś czasie zorientowałam się, że robię to kompulsywnie, z wewnętrznego przymusu, bo czytanie było dla mnie pewną ucieczką, ale niewiele we mnie z tych lektur pozostawało. Byłam młodą osobą z problemami, czy byłam wtedy materiałem na pisarkę? Wątpię. Teraz czytam zdecydowanie mniej, ale wybieram te pozycje, które mnie interesują, selekcjonuję je, czytam też więcej pozycji, które rozwijają mnie jako osobę, a niekoniecznie literaturę popularną.
Jestem daleka od wygłaszania jakichkolwiek kategorycznych tez, mówiących o tym, ile powieści trzeba czytać. To zależy od wielu czynników i okoliczności życiowych. Sądzę raczej, że pisarz powinien czytać przede wszystkim mądrze i być otwartym, a także nie powinien wierzyć nikomu, kto mówi, że aby być pisarzem musi wykonywać określone czynności lub absolutnie czegoś nie może robić.
NINA PYTA BASIĘ
Pytanie nr 1
N: Jak wolisz pisać? Szybki strzał czy długi rozbieg? Wyrzucić mięso i potem się z niego tłumaczyć czy powoli prowadzić czytelnika do rozwiązania?
B: Wolę czytać książki z „długim rozbiegiem” i wolę takie pisać (choć nie traktuję tego jak reguły). Nawet niektórzy czytelnicy zauważali u mnie ten rozbieg i narzekali, że trzeba uzbroić się w cierpliwość, bo liczę na kredyt zaufania odbiorcy. Ryzykowne, wiem. Ale czy bardzo? Wbrew pozorom mniej niż strzał na starcie. To pewnie zadziwiające, ale uważam (zresztą w przeciwieństwie do wielu autorów), że w tezie Hitchocka (parafrazując: najpierw ma być wybuch, a potem jeszcze gorzej) drugi człon jest kluczowy. Jeśli piszesz obyczaj oparty o relacje, psychologię, nieobfitujący w wydarzenia, cligghangery i plot twisty, nie masz do zaoferowania wartkiej akcji – nie kłam, bo przy mocnym początku nie spełnisz drugiego warunku. Obiecasz coś czytelnikowi, postawisz poprzeczkę, pojawią się oczekiwania, a okaże się, że napięcie to równia pochyła, jest kontrast między początkiem a resztą. Spotkałam się z czymś takim w książkach i wówczas czułam się oszukana tanim chwytem. Uważam, że początek musi być adekwatny do reszty i to jest dla mnie priorytet kompozycyjny. Bo ja w ogóle uważam, że kompozycja jest najważniejsza, o czym wspominałam poprzednio. Zaznaczam jednocześnie, że mówię o sobie, więc o obyczaju z tłem psychologicznym i problemową tematyką, a i mnie zdarzają się ustępstwa w tej kwestii. Tym bardziej więc moja opinia nie tyczy się gatunków akcji, bo w nich sama oczekuję zachęcającej gry wstępnej. 😊
Pytanie nr 2
N: Jeżeli analizę bohatera porównamy do warstw ubrań, jakie ma na sobie, to do jakiego poziomu rozbierasz swoją postać?
B: Do warstw ubrań? Nie żartuj, wiedza o tym, jakie majtki nosi postać, to stanowczo za mało. 😊 Znasz obraz Lekcja anatomii doktora Tulpa? 😊 Postać rozbieram do trzewi i patrzę na nią z różnych perspektyw, jako student, jak psychoterapeuta, jak psycholog, psychiatra, patolog, jak doktor, jak malarz, jak członek rodziny… Bez (wiwi)sekcji 😉 nie ma w moim odczuciu mowy o dobrym obyczaju. Zresztą w ogóle twierdzę, że od kreacji postaci zależy wszystko i odnosi się to pośrednio także do Twojego następnego pytania.
Pytanie nr 3
N: Czy Twoim zdaniem są tematy, które absolutnie nie mają potencjału literackiego?
B: Są na przykład tematy wyświechtane, których lepiej nie ruszać, jeśli nie ma się oryginalnego ujęcia. A jednak… To nie jest kwestia tematu sensu stricte, tylko możliwości autora. A więc właściwie nie ma tematów bez potencjału, są po prostu autorzy, którzy nie umieją wyjść poza ramy czegoś, co zostało już przedstawione, spojrzeć na daną tematykę szerzej albo przez inny pryzmat, choćby poprzez dobranie do sprawy nieszablonowego bohatera, radzącego sobie z trudnościami inaczej niż większość. Są też autorzy, którzy zamykają się na wątku wiodącym przy wtórnej tematyce, nie uruchamiają postaci drugiego planu i nie korzystają z potencjału wątków pobocznych, a te mogą całkowicie odmienić przewidywany bieg zdarzeń w wątku głównym. Wystarczy stworzyć kilku bohaterów z potencjałem. Takich z wieloma antagonistami – zewnętrznymi, wewnętrznymi. Wystarczy wszystkich uposażyć w motywację, równie mocną stawkę i w ten sposób zapracować na głębsze niż dotychczas przedstawienie tematu tudzież schematu fabularnego. Podam przykłady, bo dotychczas zajmowałam się samymi mocno wyeksploatowanymi motywami: zdradzie małżeńskiej i rozwodowi kazałam się przyjrzeć nie tylko żonie i mężowi, lecz także dzieciom w różnym wieku, z których każde reprezentowało inny interes w związku ze sprawą. O niepłodności kazałam się wypowiedzieć facetowi. Nie trzeba kwadratowych jaj, naprawdę.
Pytanie nr 4
N: Wybierasz do swoich powieści tematy trudne społecznie (Miłość na szkle, Nowakowie). Czy jest to dla Ciebie obligatoryjne, aby poruszać ważkie problemy czy z jakiegoś powodu uciekasz od tematów lekkich?
B: Wątki społeczne to nie jest jakieś postanowienie, to taki podświadomy wybór, poza mną. Wynika pewnie z dwóch spraw. Pierwsza sprawa: wierzę, bardzo mocno wierzę w działalność artystyczną, która może przemycić w przystępny sposób ważkie treści. Druga sprawa: moja osobowość twórcza. Osoby, które mnie poznały na żywo, mogą być zaskoczone, ale w głębi duszy mam dość mroczną naturę. Mój ekstrawertyzm to tylko pozory, więcej u mnie świata wewnętrznego, a jakby tego było mało, mam symptomy osoby wysoce wrażliwej, co zresztą pierwsza zauważyłaś i tak, strzeliłaś w dziesiątkę. Pisaniem oswajam pewne rzeczy, racjonalizuję. Rozważam pewne zjawiska, które dla mnie samej są wielowarstwowe, kontrowersyjne. Nie widzę więc sensu poruszać tematów lekkich, bo za wiele mam do przepracowania rzeczy ważnych tak samo dla mnie jak i dla czytelników. Ogólnie wszystko sprowadza się do tego, że wierzę, głęboko wierzę, że muzy mają olbrzymią moc, większą niż cokolwiek innego.
Pytanie nr 5
N: Prowadzisz kursy pisarskie, wpierasz pisarzy w ukończeniu powieści. Czy deprymują Cię teksty utalentowanych osób czy wręcz przeciwnie, dodają ci skrzydeł?
B: Opłotkami pytasz mnie o zazdrość, rozumiem. 😊 Nie zazdroszczę pisarzom, z którymi współpracuję. Nigdy. Zresztą chyba powinnaś o tym wiedzieć najlepiej. 😊 Jestem dziesięć lat po debiucie, umówmy się, wczesnym, bo w wieku dwudziestu siedmiu lat; jestem po współpracach z mocnymi graczami na rynku; choć nie mam wielkiego dorobku, myślę, że po takim czasie jestem już mocno zbudowana mentalnie jako pisarka, znam swoją wartość; mam stałych czytelników; trenuję warsztat pisarzy od siedmiu lat… Miewam kompleksy, zdaję sobie sprawę, że niektórzy mają większy talent ode mnie, a nawet lepszy warsztat, lecz potrafię to szybko zracjonalizować. Na tym etapie już wiem, że nie można mieć wszystkiego i jestem pogodzona ze swoimi mocnymi stronami i słabościami. Ktoś ma wspaniały język, a ja mam świetne kreacje bohaterów, no i spoko. Gdybym się zamieniła, moi czytelnicy nie byliby zadowoleni, bo oczekują sęka w Sęku. 😊 A więc podopieczni dodają mi skrzydeł, stanowczo, choć też bez obrastania w piórka. Nie przypisuję sobie sukcesów kursantów. Czuję oczywiście satysfakcję, gdy wychowankom udaje się osiągnąć cel, ale to im zostawiam spijanie śmietanki i wspieram ich w tej fecie. Tylko tyle. Miałam już zbyt wielu kursantów, którzy porzucili pisanie, żeby móc powiedzieć: sukces zależy ode mnie. Absolutnie. Ja za nikogo książki nie napiszę, bo na swoich utworach chcę swojego nazwiska, tak jak moi podopieczni chcą swojego. Mogę tylko pomóc, a to zupełnie co innego. Dlatego przy tej okazji chcę otwarcie powiedzieć: trzeba chcieć i nie oczekiwać, że wszystko samo spłynie. Trener pomoże, ale musi mieć materiał badawczy, więc… Droga Pisarsku, Drogi Pisarzu, musisz pisać, nie wystarczy wyskoczyć z kasy i odebrać dyplom, by osiągnąć sukces. To morderczy wysiłek intelektualny i emocjonalny. Ale dodaje skrzydeł. Nam wróblich, Wam orlich, taki to układ. 😊
Jeżeli chcielibyście z nimi polemizować, zapraszamy dyskusji w komentarzach.
Zapraszamy również do sprawdzenia naszych
pisarskich pytań i odpowiedzi (Q&A) częśc 1.
Może Ci się spodobać
Krok w nieznane, krok ku marzeniu
Pisanie to Twoja pasja i miłość. Wspaniale jest się zaszyć z komputerem między rzędami ukochanych książek. W domowym zaciszu tworzysz, pracujesz nad warsztatem, zgłębiasz poradniki kreatywnego pisania. Wreszcie dojrzewa pragnienie …
Studia czy kursy? Kręte drogi do kariery pisarza
„Z wykształcenia jestem pisarzem/pisarką” – czy nie brzmi to dumnie? W ostatnich latach coraz więcej uczelni wyższych oferuje programy studiów o wdzięcznych nazwach, takich jak: twórcze pisanie, kreatywne pisanie, sztuka …
Pisanie powieści – na własną rękę czy w grupie?
Przewrotna odpowiedź brzmi: najlepiej i tak, i tak. Samotność bezsprzecznie sprzyja koncentracji, niezbędnej, żeby emocje bohaterów płynęły przez autora, poddawały się jego stylowi i materializowały na papierze. Jednak układanie zdań …
3 komentarzy
Mówicie o bohaterach, jak ich lepić, obserwować, opisywać. Kiedy Basia pokazała jeden z kwestionariuszy osobowych, wtedy zrozumiałem, dlaczego każdy Nowak był konsekwentnie taki, jakim był.
Cezary, to dla mnie ogromny komplement. Rzeczywiście zależy mi na konsekwencji w kreacjach. Mam nadzieję, że przedstawiony przeze mnie schemat kwestionariusza Ci dobrze posłuży. Serdecznie!