Weź pod rękę swojego twórczego świra
- Wysłane przez Maria Józefacka
- Data 21 września 2023
- Komentarze 1 komentarz
Pisanie jest dla Ciebie ważne. Tak zakładam, skoro spotykamy się na stronie szkoły kreatywnego pisania – w miejscu, w którym ziarno talentu ma szansę upaść na żyzną glebę.
Może w trakcie czytania ostatniego artykułu kilka razy wyrwało Ci się „też tak mam”. A może od zawsze pisanie należało do naturalnych składowych Twojego świata – odkąd pamiętasz, nic tak nie koiło, nie bawiło i nie uskrzydlało jak przelewanie na papier emocji, utrwalanie ich w opowiadaniach, miniaturach, skrawkach dialogów czy luźnym zapisie myśli. Może masz nawet w szafce dyplom studiów humanistycznych. Gratulacje. Trochę zazdroszczę, bo moja droga do odkrycia pisarskiej pasji wiła się krętymi ścieżkami i umykała spod stóp do czterdziestki. Za to erupcja zachwytu nad wolnością i przyjemnością, jakie przynosi kreowanie własnych światów, przybrała siłę Etny. Dokładnie pamiętam chwilę, gdy zamknęłam się w gabinecie i siadłam do napisania pierwszego ćwiczenia na pierwszym kursie pisarskim. Odkryłam, że moje słowa przepuszczone przez palce mają moc kreowania rzeczywistości, że mogę ustawić bohatera w pełnym słońcu, by za chwilę wcisnąć klawisz delete i kazać mu moknąć albo przenieść go z urzędu pocztowego pod bar z kebabem. Przeżegnałam się, z duszą na ramieniu wysłałam tekst do oceny i… wyjęłam z piekarnika zwęglone szczątki wielkanocnej babki.
Wtedy już wiedziałam, że coś się nieodwołalnie zmieniło. Ostatni, brakujący puzzelek w układance mojego świata wskoczył na miejsce. To właśnie chcę w życiu robić. Pisać. Cieszyłam się jak dziecko, które właśnie samodzielnie pokonało pierwsze metry na rowerze.
Zapewne dokładnie znasz to uczucie. Wiesz też, że pisanie uzależnia. Serio. Powinny być jakieś przepisy nakładające na kursy pisarskie obowiązek ostrzegania, tak jak w przypadku papierosów czy alkoholu – jakaś straszliwa grafika i napis „Pisanie grozi uzależnieniem”. Albo bardziej w klimacie „Porzućcie wszelką nadzieję, którzy tu wchodzicie”. Gdy rozsmakujesz się w pisaniu, nie ma odwrotu.
Jeśli jesteś po drugiej stronie tej bramy, to podejrzewam, że stoisz przed dylematem – na ile ważne jest dla mnie pisanie?
Różne rzeczy nas w życiu fascynują i porywają na chwilę albo na lata; niektóre zapewniają zastrzyk adrenaliny inne rozkoszny wyrzut endorfin.
Pytanie brzmi – czy w imię doskonalenia techniki biegania, nurkowania, malowania, pływania, zdobywania górskich szczytów czy śpiewania poświęcisz część czasu zarezerwowanego dla rodziny, całą energię, która zostaje Ci po pracy?
Jak dużo jesteś w stanie poświęcić dla pisania? Czy zrezygnujesz z nowej torebki albo weekendowego wyjazdu, żeby wziąć udział w równie ciekawych, co absorbujących warsztatach pisarskich? Czy poświęcisz wieczór z ulubionym serialem i lampką wina na dyskusje nad tekstami? Czy zaakceptujesz, że mieszkanie nie zawsze lśni przygotowane na wizytę prezydenta, a zamiast quiche lorrein na stół znów wjadą mielone? Jeśli wciągnie Cię pisanie, to tak będzie.
Wyruszenie w pisarską drogę wiąże się z sabotażem piramidy Maslowa, w której potrzeba samorealizacji stoi karnie na szarym końcu. I ten utarty schemat pod rękę z impostorem, stale Ci bruździ. Przecież na takie fanaberie jak nauka pisania książek przyjdzie czas kiedyś, gdy załatwisz wszystkie inne ważkie życiowe sprawy, T-shirty trzeba ułożyć w szafce kolorami, a obiad bez deseru to nie obiad. Hmm… Serio? Zamiast przyrządzać deser, można napisać kilka stron.
Dlaczego twarde dyski na całym świecie kryją setki tysięcy plików z rozgrzebanymi i porzuconymi powieściami, opowiadaniami, scenariuszami? Wiele z nich wyszło spod ręki bardzo utalentowanych osób. Wiele z nich to zalążek potencjalnych bestsellerów. Dlaczego więc śniedzieją w cyfrowej szufladzie? Dlaczego autorzy porzucili swoich bohaterów, historie i światy?
Może odkryli inną pasję, pisanie okazało się jedynie krótką przygodą albo weekendowym hobby. Tak też bywa. Jednak powodem, dla którego marzenie o uprawianiu pisarstwa „na serio” spełza na niczym, jest często brak determinacji i cierpliwości.
Kilka tygodni temu, podczas długiego posiedzenia na fotelu dentystycznym słuchałam (oczywiście przez słuchawki) jednego z odcinków Podcastu Kreatywnego. Wybrałam odcinek trochę na chybił trafił, byle przyspieszyć bieg czasu i oderwać się od stomatologicznych atrakcji. Gościem podcastu był Robert Małecki, autor bestsellerowych kryminałów. Opowiadał o swoim podejściu do pisania, systemie pracy nad powieściami i rozwijaniu kreatywności.
Motywem przewodnim, słowem-kluczem, tym, co utkwiło w mojej głowie na długo po zejściu z fotela i uregulowaniu rachunku za wizytę, jest właśnie determinacja. Determinacja i upór, który sprawia, że przesz naprzód wbrew przeciwnościom, bo bardzo Ci na czymś zależy. Nie zniechęcasz się, gdy dialog wychodzi sztucznie, gdy tekst zgrzyta, zamiast płynąć, a emocje bohatera, choć w głowie buzują, na kartkach wypadają blado i płasko, a fabuła niepokojąco trąci stereotypem. To determinacja każe Ci się za każdym takim potknięciem zatrzymać i drążyć problem; w poradnikach, na blogach nauczycieli pisania, na kursach kreatywnego pisania i warsztatach. Rozkładasz na czynniki pierwsze fragmenty powieści, która wyszła spod pióra uznanego autora; zakreślasz, stawiasz wykrzykniki i robisz notatki. Gdy coś wreszcie kliknie w głowie, wracasz do własnego fragmentu prozy, poprawiasz (o matko, jak pisarze funkcjonowali bez komputerów?!). Wreszcie efekt Cię zadowala – tekst ożywa, a emocje wprawiają w drżenie. Ruszasz dalej, ku następnej przeszkodzie.
Dokładnie pamiętam moment, gdy odkryłam tę determinację w sobie. Podczas jednego z kursów dostałam w łeb przysłowiowym obuchem. Nie kto inny, tylko Basia Sęk wypaliła na wstępie z pytaniem: „Czym jest dla Was pisanie?”. Wciąż byłam na etapie neofickiej ekscytacji, więc tylko żachnęłam się w duchu. Też mi pytanie. Wiadomo. Pisanie to magia, przeżycie natury egzystencjalnej, sięganie w głąb siebie, zabawa i największa przyjemność! Nie ja jedna tak odpowiedziałam. Figa z makiem, sprowadziła nas na ziemię Basia. Pisanie, a w szczególności pisanie powieści, to ciężka, mozolna praca, poparta wiedzą na temat kompozycji, planowania fabuły, kreacji bohaterów, budowania napięcia i wielu innych aspektów. To w dużej mierze rzemiosło. Zawrzało we mnie święte oburzenie. Podyskutowaliśmy trochę i krakowskim targiem stanęło na tym, że trochę inaczej jest z krótkimi formami, które pisze się często jednym tchem, „na twórczym haju”, a inaczej z powieścią.
Przy tej okazji padło z ust Basi zdanie, które stało się moim osobistym kołem napędowym i wbiło mi głębokiego klina w ambicję: Opowiadanie to próba talentu, powieść to próba charakteru.
Wtedy nie myślałam jeszcze o pisaniu powieści, skupiałam się na krótkich formach. Teraz przypominam sobie tę sentencję ilekroć napotykam na trudności i mam ochotę zatrzasnąć komputer na wieki. Wtedy, zamiast laptopa, zaciskam zęby. Takiego, nie dam się! Bo, poza moją rodziną, na pisaniu zależy mi najbardziej na świecie.
Podobną myśl, wyrażoną jeszcze dosadniej i bez zbędnych eufemizmów, przyswoiłam od kolejnego z moich nauczycieli pisania, Jakuba Winiarskiego. O ile się nie mylę, zawarł ją także w swoim poradniku Po bandzie:
Jakąkolwiek powieść jest napisać łatwo. Dobrą powieść jest napisać bardzo trudno.
Grubo, prawda? A gdzie w tym magia, zabawa, przyjemność?! Spokojnie. To wszystko jest. Powiem więcej, to wszystko jest w ilości do kwadratu, gdy bawisz się słowami z poczuciem, że coraz lepiej panujesz nad fabułą, a pod ręką masz już jako tako wyposażoną skrzynkę z narzędziami. Pisze o niej Stephen King w poradniku Jak pisać. Pamiętnik rzemieślnika:
„Twierdzę, że jeśli chce się naprawdę dobrze pisać, warto zbudować swą własną skrzynkę z narzędziami, a potem wyćwiczyć mięśnie tak, by móc nosić ją stale przy sobie. Wówczas, zamiast zniechęcić się w obliczu trudnego zadania, zazwyczaj można chwycić właściwe narzędzie i natychmiast zabrać się do pracy”.
Jeśli jeszcze nie wpadła Ci w rękę ta książka, szczerze ją polecam. Na szczęście jakiś czas temu Wydawnictwo Prószyński i S-ka opublikowało wznowienie i nie trzeba już wydawać na nią kroci na znanym portalu aukcyjnym.
Zrobiło się jakoś poważnie, nieprawdaż? Jednak pisarstwo to zawód, którego nauka wygląda jak nauka każdej innej profesji. Wymaga ćwiczeń (czyli pisania, pisania, pisania…), zdobywania kompetencji i konkretnych umiejętności.
Tak, talent też jest potrzebny, w jakiej proporcji do warsztatu, to temat na osobne rozważania. Tylko dlaczego do remontu łazienki nie najmiesz początkującej złotej rączki, weźmy na to bratanka koleżanki, który ma akurat trochę czasu w wakacje? Zamiast tego szukasz fachowca, kto zdobył doświadczenie, knocąc wieki temu parę innych łazienek, a teraz mozaikę położy z zamkniętymi oczami.
Jeśli kochasz pisanie na tyle, by wykrzesać z siebie pokłady determinacji i cierpliwości, to po pewnym czasie odkryjesz, że niektórych akcesoriów ze skrzynki narzędziowej używasz bezwiednie niczym glazurnik packi do nakładania kleju. Oczywiście nie raz i nie dwa zaliczysz wpadkę albo staniesz wobec nowego problemu – podrapiesz się po głowie, przygryziesz krzyżyk do fug i mrukniesz pod nosem: „Jak mam się do tego, cholera, zabrać?”. Lecz poczujesz w trzewiach także przyjemne łaskotanie, bo prawdopodobnie wyzwania Cię napędzają. Nie idziesz na kompromisy. Zależy Ci, żeby powieść, której poświęcasz miesiące albo lata pracy, była najlepsza, na jaką Cię stać, a nie jakakolwiek. Żeby trafiła do czytelników w pięknej okładce opatrzonej Twoim nazwiskiem.
Na szczęście w wykrzesywaniu z siebie determinacji służy Ci pomocą pewna nieprzeciętna persona. Wielu trenerów pisania (i nie tylko pisania, także autorów zajmujących się procesem tworzenia w innych dziedzinach) wspomina o kilku „osobach”, które mieszkają w artyście i są wręcz niezbędne, by adept pióra czy pędzla, dysponujący początkowo zapałem i talentem, przepoczwarzył się w profesjonalistę. Jednym z nich jest pożyteczny świr. To za jego sprawą nadajesz marzeniom realny kształt. Kroczysz odważnie własną drogą, nie bacząc na kamyczki, które czasem wpadają Ci do buta. Wierzysz, że świat czeka z otwartymi ustami na to, co masz mu do powiedzenia. Czeka na Twoją książkę. Zrób więc w głowie wygodne miejsce temu radosnemu idiocie, pozwól mu się motywować – bez niego nie powstałoby wiele fantastycznych powieści. Potem wyposaż swoją prywatną skrzynkę w najlepsze narzędzia. Pomogą Ci w tym trenerzy kreatywnego pisania. Dzieląc się z Tobą doświadczeniem, poprowadzą od pisarskiego młotka i śrubokrętu do skomplikowanych narzędzi, przy pomocy których wykujesz z surowego pomysłu fascynującą, świetnie napisaną powieść.
Ukończyła studia ekonomiczne na kierunku handel zagraniczny, jednak szybko zrozumiała, że słupki w Excelu nie dadzą jej spełnienia, dlatego po urodzeniu dzieci bez żalu pożegnała korporację. Władając biegle językiem niemieckim, zajęła się udzielaniem lekcji i tłumaczeniami. Docieranie do głów uczniów okazało się niezwykle satysfakcjonujące, a tłumaczenia rozbudziły tęsknotę za pisaniem – za zabawą słowami i językiem.
Podarowany przez męża na czterdzieste urodziny voucher na kurs pisarski wywrócił jej świat do góry nogami. Sprawił, że stała się pisarką i copywriterką, specjalistką SEO.
W Bloku Pisarskim zajmuje się tworzeniem contentu na stronę internetową oraz blog.
Może Ci się spodobać
Od dedlajnu do debiutu
Jeśli zapytamy copywritera, tłumaczkę, redaktora czy marketera, dlaczego odnajduje satysfakcję akurat w tej profesji, zapewne wśród odpowiedzi przewiną się frazy: „kreatywność”, „zamiłowanie do pracy z tekstami”, „przyjemność z zabawy językiem”, …
Krok w nieznane, krok ku marzeniu
Pisanie to Twoja pasja i miłość. Wspaniale jest się zaszyć z komputerem między rzędami ukochanych książek. W domowym zaciszu tworzysz, pracujesz nad warsztatem, zgłębiasz poradniki kreatywnego pisania. Wreszcie dojrzewa pragnienie …
Studia czy kursy? Kręte drogi do kariery pisarza
„Z wykształcenia jestem pisarzem/pisarką” – czy nie brzmi to dumnie? W ostatnich latach coraz więcej uczelni wyższych oferuje programy studiów o wdzięcznych nazwach, takich jak: twórcze pisanie, kreatywne pisanie, sztuka …
1 komentarz