„Samo-dzielna” – recenzja powieści „Siedem spotkań” Elżbiety Ciesielskiej
- Wysłane przez Nina Bylicka-Karczewska
- Data 24 lipca 2023
- Komentarze 0 komentarz
16 maja 2023 r. odbyła się premiera powieści Siedem spotkań Elżbiety Ciesielskiej.
Ela pracowała nad swoją powieścią pod okiem Barbary Sęk w Cyklu Powieściopisarz.
Powieść została objęta patronatem: Bloku Pisarskiego, Tygodnika Katolickiego „Gość Niedzielny”, Radia „eM”, Tygodnika Katolickiego „Niedziela” oraz „Papageno Team” Duszpasterstwo i Strefa Wsparcia.
Zapraszamy do lektury recenzji debiutu Elżbiety!
Teoretycznie nic się nie dzieje. Takie jest moje pierwsze skojarzenie, korelujące nieco z filmem Rejs. Mimo to, tak samo jak kultowy krótkometrażowiec Marka Piwowskiego, tak i powieść Siedem spotkań, zapada głęboko w świadomość. Nie bez powodu przytaczam tu Rejs, którego sceny kręcono na nabrzeżu Wisły w Toruniu. Miejscem akcji powieści Ciesielskiej jest również to miasto. Co więcej, jeśli Rejs jest metaforą życia w PRL, Siedem spotkań stanowi obraz dorastania w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, obraz lekceważenia depresji i jakiejkolwiek słabości psychicznej w tamtych czasach.
We wstępie do powieści Siedem spotkań autorka zdradza, iż jest to utwór autobiograficzny. Elżbieta Ciesielska wciela się w główną bohaterkę, Agnieszkę, i to jej oczami przyglądamy się dorastaniu, samotności, trudnym relacjom oraz zmaganiom z depresją. Komentarze zarówno duchownego jak i suicydologa, którymi została powieść opatrzona, ukazują czytelnikowi główny problem powieści – walkę z chorobą. Powiedzieć jednak o Siedmiu spotkaniach, że to powieść o depresji, to nic nie powiedzieć.
Agnieszka dorasta we Wrocławiu, a później przenosi się do Torunia, gdzie wiedzie życie w pozornie swojskim, polskim klimacie. Jednak prawdziwa akcja dzieje się u podnóża wulkanu, jej wewnętrznego głosu, który w każdej chwili może eksplodować, ściągnąć na nią myśli depresyjne, samobójcze oraz niemoc. Dla bohaterki Siedmiu spotkań każdy dzień to udręka, to zmaganie z własnymi demonami, słabościami i wysoką wrażliwością. Oprócz codziennych wyzwań, bohaterka doświadcza ignorancji, zaniedbań, negacji jej problemów, a także realnych zagrożeń.
Wszystko, czego doświadcza Agnieszka, powoduje, że dziewczyna, a później kobieta wpada w coraz większą otchłań, ale jednocześnie pracuje jeszcze więcej, mocniej. W ostateczności sama musi zostać opoką dla innych. Choć wewnętrznie krucha i wrażliwa, na zewnątrz pokazuje nieprawdopodobną siłę.
Przez lata zmagania z chorobą Agnieszka pracuje jako nauczycielka, podejmuje nowe wyzwania, a także nie przestaje się kształcić. Choć niejednokrotnie czuje się wykorzystywana zawodowo, potrafi zdobyć się na pokorę, wyjście ze strefy komfortu oraz wspieranie środowiska nauczycielskiego.
Powieść Siedem spotkań to nie tylko mocna treść, to przede wszystkim wspaniała uczta literacka. Ciesielska używa krótkich, ale precyzyjnych i trafiających w sedno zdań. Co więcej, bawi się słowem, rozkłada je na czynniki pierwsze, jak w przywołanym przeze mnie w tytule samo-dzielność. Bohaterka zauważa, że „boli świadomość bycia samo-dzielnym”. Ta konstrukcja słowna mieści w sobie zarówno cnotę dzielności i męstwa i z tą świadomością bohaterka odczuwa zarówno radość, ale też gorycz. Ta huśtawka nastrojów, dostrzeganie trudności nawet w swoich mocnych cechach, stanowi dla bohaterki piętno.
Na pierwszych stronach autorka przedstawia dociekanie Agnieszki w zakresie jej typu osobowości, charakteru, temperamentu. Opiera je na podręczniku ks. Janusza Tarnowskiego. Techniczne opisy typów osobowości podwyższają próg wejścia w powieść, ale są nie lada gratką dla osób interesujących się psychologią.
Autorka raczy czytelnika również próbkami utworów lirycznych. Jej wiersze są przejmujące, trafne.
„Może tak trzeba było
żebym się wbiła
w Twoją skroń
spłynęła krwią
na Twoją twarz
Może tak było
Może tak trzeba
Żebym cierpiała
Żebym krwawiła
odchodząc
Na jakiś czas”
W powieści pojawiają się również fragmenty epistolarne. Autorka przytacza listy, adresowane do kluczowych osób w jej życiu. Ta forma literacka przychodzi jej naturalnie, pozwala na lepsze uporządkowanie myśli, a także na odwagę i szczerość w stosunku do bliskich osób. Tak Agnieszka czyni, pisząc do księdza i tłumacząc mu, jak odbiera słowa o tym, że powinna o siebie zadbać. W piękny i dojrzały sposób opisuje, jak tego typu porady na nią wpływają, jak bardzo są nietrafione w stosunku do tego, jaką pracę wykonuje w swoim życiu. Unaocznia, jak bardzo słowa otoczenia o tym, co powinniśmy (mieć męża, dziecko, taką czy inną pracę, hobby, etc.) nic nie znaczą bez szerszego kontekstu, bez zrozumienia fundamentów.
Zdarzenia w powieści nie są opisane chronologicznie. Fabuła posuwa się wraz z rozwojem bohaterki, autorka jednak czasami wraca do istotnych dla niej zdarzeń lub postaci z życia. Powieść napisana w narracji trzecioosobowej nie traci na mocy. Mogłoby się wydawać, że przedstawione zdarzenia odzwierciedlają nieco stan po lekach, kiedy percepcja osoby jest jak za taflą szkła. Mimo to ta powolna narracja odpowiada procesowi, przez który musi przejść Agnieszka, aby wzrosnąć.
Ciesielska stosuje swoistą klamrę, którą stanowią relacje z terapeutką oraz księdzem. Od tych dwóch relacji powieść się zaczyna. Rozliczenie z tymi osobami znajdujemy również na końcu powieści.
W moim odczuciu moc powieści poraża. Jest to obowiązkowa lektura, szczególnie dla pokolenia, które w latach osiemdziesiątych przeżywało swoją młodość. W tamtych czasach wiedza dotycząca depresji była ograniczona, osoby zmagające się z tym problemem często były zdane na negatywne oceny społeczne, zarzucano im histerię, przewrażliwienie, musiały żyć z piętnem osób chorych psychicznie. Agnieszka, bohaterka powieści Siedem spotkań, szuka pomocy. Świadoma swoich stanów pragnie odnaleźć odpowiedzi na gnębiące ją problemy w lekturach, nauce, a także spowiedzi.
Powieść to studium wrastania, drogi do dojrzałości. Wraz z rozwojem bohaterki, zaawansowaniem jej choroby, można dostrzec również jej uzależnienie od trudnych relacji, które wysysają jej siły i zabierają życiową energię. To, co jej pomaga, również jest dla niej lekcją pokory.
Mam poczucie, że autorka, Elżbieta Ciesielska pokazuje czytelnikom rozliczenie z ważnymi osobami w swoim życiu: z babcią, ojcem, mamą, księdzem, przyjaciółką, w końcu chorobą i Bogiem. W szczery sposób opisuje relację z Kościołem, bez gloryfikacji, ale jednocześnie z szacunkiem i oddaniem.
Dokonuje bardzo ważnego rozliczenia z własną niedojrzałością, samotnością, tęsknotą. Jednocześnie, prowadząc nieśpieszną narrację, w końcu staje twarzą w twarz z własnymi demonami, udowadniając im swoją siłę. Depresja w powieści jest tłem lub podłożem, po którym bohaterka powieści musi stąpać jak saper po polu minowym.
Siedem spotkań to powieść wyjątkowa zarówno w warstwie fabularnej, jak i językowej. Pokazuje pozytywny aspekt walki z chorobą, niezłomność bohaterki i – choć okupione bólem – sukcesy życiowe.
To również powieść o silnej wierze, o wewnętrznej transformacji wiary i w końcu o odnalezieniu ukojenia w Bogu. Zaznaczyć należy, że to nie jest powieść wyłącznie dla katolików. Powieść odnosi się do uniwersalnych wartości. Daje świadectwo dorastania w okresie przed transformacją ustrojową.
Siedem spotkań jest lekturą dla osób myślących, refleksyjnych oraz wrażliwych. A w szczególności dla tych, którzy chcą się przekonać, że na pracę nad sobą nigdy nie jest za późno.
Nina Bylicka-Karczewska
Siedem spotkań to debiutancka powieść Elżbiety Ciesielskiej (wyd. Księgarnia św. Jacka)
Opis wydawcy:
Siedem spotkań to opowieść o spotkaniach, siedmiu albo więcej, które zmieniły życie. Agnieszka od dzieciństwa jest wrażliwą, uważną, czułą na otaczający świat i ludzi dziewczynką. Skomplikowane dzieciństwo, choroba matki i trudna relacja z niedojrzałym do roli ojcem powodują, że droga wejścia w młodość i dorosłość jest trudna, kręta i wyboista. Stany złego samopoczucia psychicznego pojawiają się wcześnie, towarzyszą jej od liceum i pogłębiają się w pierwszych latach studiów i doświadczeń zawodowych. Agnieszka szybko i trafnie autodiagnozuje w sobie depresję, ale będzie musiało upłynąć wiele lat, aby instytucje medyczne, ośrodki pomocy psychologicznej i kręgi kościelne, w których szuka oparcia, stanęły na wysokości zadania i pomogły jej w nierównej walce z chorobą.
Tabu społeczne lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych miesza się z plejadą postaci, które powinny, ale nie potrafią skutecznie pomóc..
Powieść można kupić na stronie wydawcy.
Dziękujemy wydawnictwu Księgarnia świętego Jacka za egzemplarz recenzencki powieści.
Elżbieta Ciesielska (ur. 1966 w Opolu), magister teologii na PWT we Wrocławiu 1990, filologii polskiej na UMK w Toruniu 1997, pedagogiki na WSB w Toruniu 2021, psychologii na Collegium Humanum SGM w Warszawie 2022. W latach osiemdziesiątych była zapaloną oazowiczką, w Toruniu odnalazła swe miejsce we Wspólnocie Życia Chrześcijańskiego. Autorka medytacji ignacjańskich, towarzysz duchowy w rekolekcjach w życiu codziennym, współredaktorka Zdrapki Wielkopostnej. Zawsze czuła wenę pisarską. Realizowała ją poprzez epistolografię, poezję, recenzje teatralne, artykuły teologiczne, psychologiczne, polonistyczne. Startowała w konkursach literackich, publikowała w czasopismach listy do Redakcji. Marzy o wydaniu tomu poezji. Prywatnie: robi to, co lubi, w czym jest profesjonalistką. Lubi to, co robi, wtedy jest szczęśliwa.
Zapraszamy do zapoznania się z naszymi pozostałymi recenzjami:
Poprzedni post
„Ludzie po prostu umierają” – recenzja debiutanckiej powieści Aleksandry Tarnowskiej „Wniebogłos”
Może Ci się spodobać
Od dedlajnu do debiutu
Jeśli zapytamy copywritera, tłumaczkę, redaktora czy marketera, dlaczego odnajduje satysfakcję akurat w tej profesji, zapewne wśród odpowiedzi przewiną się frazy: „kreatywność”, „zamiłowanie do pracy z tekstami”, „przyjemność z zabawy językiem”, …
Krok w nieznane, krok ku marzeniu
Pisanie to Twoja pasja i miłość. Wspaniale jest się zaszyć z komputerem między rzędami ukochanych książek. W domowym zaciszu tworzysz, pracujesz nad warsztatem, zgłębiasz poradniki kreatywnego pisania. Wreszcie dojrzewa pragnienie …
Studia czy kursy? Kręte drogi do kariery pisarza
„Z wykształcenia jestem pisarzem/pisarką” – czy nie brzmi to dumnie? W ostatnich latach coraz więcej uczelni wyższych oferuje programy studiów o wdzięcznych nazwach, takich jak: twórcze pisanie, kreatywne pisanie, sztuka …